Blog di Agniese

piątek, 29 lipca 2016

WŁOSKIE LODY! Co za pasja!


My Polacy na Italię mówimy Włochy, co pod wieloma względami może wydawać się absurdalne. Swoje jednak wiemy: LODY są WŁOSKIE!

Ach! Mojego pierwszego WŁOSKIEGO LODA zjadłam w moim rodzinnym mieście Łodzi, na ulicy Piotrkowskiej - bo tylko tam, sprzedawano te prawdziwe LODY - naturalnie WŁOSKIE...

To były czasy komunizmu. W sklepach nie było prawie niczego. Luksusy kupowało się w Pewexie. Ale WŁOSKIE LODY na Pietrynie były... A jakże! Były tylko śmietankowe i waniliowe, więc trudno było się zdecydować - no chyba, że brało się mieszane. Ja tak robiłam zawsze. 

Jakby ktoś nie wiedział - lub nie pamięta - WŁOSKIE LODY to rodzaj lodów o miękkiej konsystencji w postaci zakręconego stożka w waflu, serwowanego ze specjalnego automatu. My Polacy lody stożkowe z automatu dzielimy na dwa rodzaje - te włoskie (znane u nas już w czasach komunizmu) i amerykańskie (te, które zawitały wraz z pojawieniem się McDonaldów). Jednak dopiero niedawno, dzięki Valentina Righi dowiedziałam się, że WŁOSKIE LODY nazywają się włoskie dlatego, że maszynę do ich produkcji wymyślili Włosi oraz, że te amerykańskie z McDonaldów również wychodzą z włoskich automatów marki Carpigiani.

Historia robienia lodów

Lody są stare jak świat - to znaczy tak stare jak naturalny śnieg i lód używany do celów gastronomicznych. Ich historię można poznać zwiedzając Gelato Museum Carpigiani w Bolognii, mieszczące się w budynku postindustrialnym, gdzie na powierzchni ponad 1000 m2 można obejrzeć dawne maszyny do robienia lodów, ponad 10 tys. fotografii, filmy i oryginalne dokumenty historyczne.
A jak to było z tymi lodami? W antycznej Mezopotamii sztafety niewolników przebiegały ponad 100 kilometrów, aby codziennie dostarczać lód z najwyższego szczytu do pałaców imperialnych i do świątyń. Również starożytni rzymianie cenili sobie wino z lodem i zimne owoce, aby schłodzić organizm podczas letnich upałów.

Arabowie wymyślili sorbet, który później zadomowił się na Sycylii, gdy zaczęto uprawiać tam trzcinę cukrową. Krojone owoce wypełnione specjalną masą z cukru i świeżych soków - a następnie mrożone - są popularne do dziś i naprawdę pyszne. Mrożono je w specjalnych srebrnych wazach obłożonych lodem i solą. W Palermo uprawiano 400 typów różnych kwiatów wykorzystywanych do robienia sorbetów, a śnieg i lód brano ze stoków wulkanu Etny. Znana jest również sycylijska granita - czyli mielony lód z cukrem i sokiem z cytryny lub morw. Niebo w ustach!


Jak w przypadku spaghetti, tak i w przypadku lodów, niektórzy mówią, że zawdzięczamy je Chińczykom, którzy wytwarzali już pewnego "pra-loda" dwa tysiące lat temu. Był to rodzaj ciasta z rozgotowanego ryżu, przypraw i mleka, które następnie mrożono w śniegu. Podobno takie lody sprzedawano na drewnianych wózkach w Pekinie, gdy zawitał tam Marco Polo, by następnie nowinę przywieźć na Półwysep Apeniński.
Jedno jest pewne - lody były znane i cenione w Renesansie, i Katarzyna Medycejska, po ślubie z Henrykiem II wyeksportowała je do Francji, co uczyniło później WŁOSKIE LODY słynne na całym świecie.

Architektowi Bernardo Buontalenti przypisuje się wynalazek lodów kremowych (z jajek). Pewien kucharz sycylijski Francesco Procopio Cutò - znany później jako François Procope des Couteaux - w 1686 roku wymyślił receptę lodów, którą do dziś stosują wszyscy. Otrzymał licencje sprzedaży swoich lodów w Paryżu, gdzie otworzył historyczną Café Procope, w której zbierali się intelektualiści, arystokraci i politycy.



Jak lody stały się masowe i erotyczne

Żyjącemu w Rzymie hiszpańskiemu lekarzowi Blasiusowi Villafranca przypisuje się odkrycie procesu przyśpieszenia zamrażania w 1560 r., poprzez dodanie soli do lodu, od czego zaczyna się produkcja lodu na skalę masową. Potrzeba jednak kolejnych 300 lat, aby lody przestały być uprzywilejowanym pokarmem królów, bogaczy i intelektualnych elit, i dosłownie wyszły do ludu, a potem na ulicę. W 1884 r., otworzono pierwszą lodziarnię Pepino w Turynie. Natomiast w 1903 r., Italo Marchioni wynalazł stożkowy wafel, który umożliwił nakładanie do niego lodów kulkowych o różnych smakach. Była to prawdziwa rewolucja w lodziarstwie, dzięki której lody stały się ludowe, popularne i w końcu masowe...

Ach! LodyBambino, które babcia kupowała mi w dzieciństwie - śmietankowe, w formie mydła na patyku, oblane czarną czekoladą… Rzeczywiście trzeba je było szybko gryźć. Potem bolało gardło - więc drewniany patyk pozostały po lodzie służył do badania migdałków dzieci i był zawsze przechowywany w komunistycznej domowej apteczce. Oprócz Bambino były też lody Calypso, w kostce, z drewnianym patyczkiem w dotacji i ich słynny slogan reklamowy, wykrzykiwany przez lodziarzy nad Bałtykiem: "Looooooody Calypso na śmietanie! Kto poliże temu stanie..."

No cóż… trudno to ukryć. Nam Polakom lody kojarzą się zawsze dwuznacznie, nie mówiąc już o WŁOSKICH LODACH…


Łódź Kaliska, Fabryka Lodów, 2003 - zaproszenie na wystawę w MLAC

„GELATI ITALIANI” – taki tytuł miała właśnie wystawa łódzkiej grupy artystycznej Łódź Kaliska, którą zorganizowałam jako kurator w MLAC – Muzeum Laboratorium SztukiWspółczesnej na Uniwersytecie La Sapienza w Rzymie, w 2006 roku. Olbrzymie obrazy kobiet na lodach, które wcześniej wisiały na ulicy Piotrkowskiej, zawisły na budynku Rektoratu rzymskiego uniwersytetu.
Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że o lodach wiem tak mało… i że kiedyś stanę się ich prawdziwą koneserką. Ale o tym opowiem Wam następnym razem…

Ach te WŁOSKIE LODY! Co za pasja….

Agnie
szka Zakrzewicz




wtorek, 26 lipca 2016

Dlaczego tak ważne jest, aby pić wodę? Czy naprawdę pomaga schudnąć?




W Blog di Agniese będę wam opowiadać o bardzo różnych sprawach – mniej lub bardziej ważnych, poważnych, użytecznych, radosnych lub śmiesznych czy nawet kłopotliwych.
Życie składa się z wielkich i małych rzeczy – wbrew pozorom wszystkie mają znaczenie.

Na początek chcę poruszyć temat niezwykle ważny: znaczenie wody dla naszego organizmu.
Może wam się to wydawać bardzo banalne – ale jeśli przeczytacie ten artykuł, zmienicie od razu zdanie.

My w zasadzie składa się z wody - stanowi ona przynajmniej ponad 70% naszego organizmu lub prawdopodobnie - jak wynika z ostatnich badań naukowych – nawet znacznie więcej.
Możemy nie jeść przez dłuższy czas, ale musimy pić.

Dlaczego musimy pić wodę?

1. Sprzyja ona eliminacji toksyn z naszego organizmu
2. Wspomaga budowę mięśni (to jest bardzo ważne dla tych, którzy uprawiają sport)
3. Tonizuje nasze tkanki i nadaje bardziej młodzieńczy wygląd naszej skórze
4. Nawilża śluzówki nosa, gardła, uszu i oczu
5. Chroni wzrok (jest to bardzo ważne dla osób, które pracują przy komputerzelub spędzają dużo czasu patrząc na elektroniczne ekrany lub pracują oczami,wytężając wzrok)

6. Pomaga kobietom w utrzymaniu higieny osobistej, chroni przed infekcjami i brzydkimi zapachami
7. Pomaga utrzymać elastyczność stawów
8. Pomaga zwalczać zaparcia
9. Pomaga utrzymać świeży oddech
10. Może być sojusznikiem w dietach odchudzających

Ile wody należy pić każdego dnia?

Lekarze zalecają pić od 1,2 litra (6 szklanek – 200 ml) aż do 2 litrów (10 szklanek – 200 ml) dziennie. Oczywiście można pić wodę podczas posiłków, aby popijać gdy jemy - ale jeśli w tej sytuacji pije się za dużo, można rozcieńczyć soki trawienne, a to stwarza na dłuższą metę problemy z trawieniem. Lepiej więc pić mniej podczas posiłków, a więcej między posiłkami.


Należy pić naturalną wodę o temperaturze pokojowej, ponieważ zbyt zimna może stwarzać problemy dla układu pokarmowego. Gazowana woda (jak również wszystkie napoje gazowane) powodują pęcznienie żołądka.

Kiedy mówimy o piciu w odpowiedniej ilości, mówimy tylko o piciu wody! Nie liczą się inne płyny, takie jak kawa, herbata, soki owocowe i napoje przemysłowe (Coca Cola, Pepsi, Fanta, Sprite, mrożona herbata, itp.). Słodkie napoje (a wszystkie wyżej wymienione do nich należą), podnoszą poziom cukru we krwi - po chwilowym poczuciem ulgi i zaspokojeniu pragnienia, skoki insuliny wywołują u nas znowu jeszcze większe pragnienie i głód, przyczyniają się do utrwalania złych nawyków żywieniowych (mamy ochotę zjeść coś słodkiego typu lody, ciasteczka, czekoladki). Picie napojów przemysłowych zamiast naturalnej wody przyczynia się do otyłości i chorób z nią związanych.

Czy woda sprawia, że można schudnąć?

Jeśli pijemy wodę w odpowiednich ilościach (2 litry dziennie) i dodatkowo inne napoje moczopędne, oczyszczające organizm i detoksykujące - z pewnością. Jeśli jednak pijemy nadmiernie – a zwłaszcza wodę gazowaną z dużą ilością sodu, może to spowodować zatrzymanie wody w organizmie, a więc obrzęki. Dlatego w czasie stosowania diet odchudzających jest bardzo ważne, aby oprócz wody butelkowanej pić także mięty, zieloną herbatę, wodę z imbirem, parzony majeranek, tymianek, herbaty ziołowe z liści karczocha lub z jagód (które mają fantastyczne działanie przeciwzapalne).


Pijcie więc wodę na zdrowie! Za wasze i moje zdrowie

Agnieszka Zakrzewicz

czwartek, 21 lipca 2016

Dlaczego praktykuję jogę i Was do tego zachęcam

 
Moja przygoda z jogą zaczęła się bardzo malowniczo. To było w indyjskiej Goa, na słynnej plaży Arambol, gdzie spędzałam wakacje. Przyjechała tam też grupa Francuzów na motocyklach. Wszyscy mieli charakterystyczny "Goa look" - dredy, tatuaże, bransoletki, naszyjniki, hinduską odzież z bawełny. Każdego dnia o zachodzie słońca praktykowali jogę na plaży - piękne ciała wyginały się harmonijnie w niewiarygodnych, cyrkowych wręcz pozach. Było to urzekające.
Pomyślałam sobie, że chciałabym spróbować. Do stylu "wielkomiejskich hindusów" nie przekonałam się jednak.

Przez lata próbowałam wejść na drogę jogi i zrozumieć jej sens. Próbowałam praktykować w Rzymie, w Londynie, w Kenii - ale w sumie nie widziałam w tym nic więcej niż odmianę pilates. Takie sobie wygibasy, które nie dawały mi spodziewanych efektów i bardzo mnie męczyły...

Nie jestem fanatyczną praktykantką czegokolwiek, w mojej naturze zawsze będzie przeważał element racjonalny nad duchowością i fizycznością, i... - niż do "yoginki" bliżej mi nadal do Misia Yogi. Ale ponieważ obiecałam podzielić się z wami różnymi aspektami mojego prywatnego życia – opowiem więc o jodze, gdyż jest ona jego częścią. Drogą, ku której podążam…


Aby przekonać się do jogi musisz znaleźć dobrą szkołę i dobrego nauczyciela

Choć – jak już powiedziałam - moja fascynacja jogą zaczęła się w Indiach, prawdziwą praktykę rozpoczęłam jednak dopiero po wielu latach w moim rodzinnym mieście Łodzi - w Centrum Yogi, na Orlej 13. Wielokrotnie chadzałem tą ulicą, nie wiedząc, że tam kiedyś trafię. Tak już w moim życiu jest - zataczam szerokie kręgi.

Beata Waszczykowska, Jolanta Motyl, Kasia Jaguszewska, Tomasz Kucharski - to osoby które przekonały mnie do jogi. Jaka łódzka szkoła jest możecie przekonać się sami - jeżdżąc z nimi na wyjazdy, jeżeli nie macie szczęścia mieszkać w "najbrzydszym mieście Polski". Jeżeli jednak mieszkacie w Łodzi, warto wpaść na lekcję do Centrum Yogi, bo to może odmienić wasze życie.

W Rzymie - mówię to z ręką na sercu - przeszłam prawie przez wszystkie szkoły jogi w poszukiwania idealnego miejsca dla siebie - było jednak albo zbyt daleko, albo źle. Nie mogąc go znaleźć, powtarzałam sobie w duchu, że najbardziej w Wiecznym Mieście brakuje mi Orlej 13...

W końcu zdarzył się cud - tuż pod moim domem na Zatybrzu najlepsza rzymska szkoła RYOGA otworzyła swoją drugą siedzibę. Mogłam więc uczęszczać na Iyengar Yogę, Vinyasa Flow, Hot Flow, Hata Flow, Aerial Flow, Moon Flow, Power Vinyasa, Hot Therapeutic Yoga, Hot Yoga x Athletes, Hata, Jivamukti, itd. Niesamowita oferta i gama zajęć, oparta na ewolucji jogi tradycyjnej, ale nie odbiegająca od jej ducha i głębokiego przekazu. Mam fantastycznych nauczycieli pochodzących z różnych krajów świata, którzy opracowali własne techniki: Bon Chan, Vania Yabarra, Jennifer Ursillo, Michela Gambadoro, Fabiola Perna, Alice Paradisi, Andrea Gullace i inni.
Być może niektórzy tradycjonaliści będą kręcić nosem... ale joga na hamakach czy joga w podgrzewanej sali daje naprawdę wiele.

Ja praktykuję dla samej siebie i do tej pory była to moja bardzo prywatna sprawa. Choć przez ostatnie 1,5 roku praktykuję niemal codziennie - uprawiając wolny zawód, podróżując i zmieniając często miejsce pobytu - zmieniam też szkoły, godziny zajęć i nauczycieli. Pojawiam się więc i znikam - zaskakując zawsze moich trenerów i towarzyszy jogi. Pytają mnie wtedy o moją "joginistyczną" przeszłość - a ja im opowiadam całą tę historię, którą teraz po raz pierwszy opowiadam publicznie.

I tak oto moi znajomi i nauczyciele z RYOGA w Rzymie, oglądają u mnie na Facebooku zdjęcia z Centrum Yogi w Łodzi i mówią: "Ale fajnie! Macie większą sale i tyle kocy.... a u nas tylko trzy!". Moi znajomi i nauczyciele z Łodzi widzą czasami zdjęcia z Rzymu i też mówią: "Ale macie fajne ściany do ćwiczeń, no i te hamaki..."

Czym jest joga?

Moja ścieżka do rozpoczęcia właściwego praktykowania jogi była bardzo długa. Zaczęłam chodzić regularnie na zajęcia na siłownię w Rzymie, po bardzo poważnej operacji kolana, w ramach rehabilitacji. Joga pomogła mi w rozwiązaniu wielu moich problemów zdrowotnych, dlatego praktykuję ją głównie dla zdrowia.

Muszę jednak przyznać, że spotkałam na mojej ścieżce bardzo wielu złych nauczycieli, którzy traktowali jogę jako fitnes, uczyli uczniów tylko współzawodnictwa w tym, kto jest lepszy, bardziej giętki i dłużej wytrzymuje we wszystkich pozycjach, i przelewali na nich wszystkie swoje frustracje. Nie - to nie jest Joga! Aby wejść na drogę jogi trzeba spotkać swojego pierwszego prawdziwego "mistrza". Jeżeli więc przymierzaliście się już do jogi i nic z tego nie wyszło, najwidoczniej nie spotkaliście jeszcze właściwej osoby, która was wprowadzi na drogę. Szukajcie dalej...

Czym jest więc joga? Na to pytanie mogę wam odpowiedzieć tylko z własnego punktu widzenia, z pozycji ucznia, a nie nauczyciela czy mistrza, z pozycji mojego "małego ego". I specjalnie nie będę zagłębiać się tu w historię i tradycję tej dyscypliny, mówiąc tylko jako "profan".
-    joga to przede wszystkim praktyka - nie da się więc jej zrozumieć i wytłumaczyć racjonalnie, bez rozpoczęcia ćwiczeń fizycznych i odczucia ich pozytywnego wpływu na własne ciało i umysł.
-    joga to nie gimnastyka, lecz umiejętność kontrolowania umysłu przy pomocy ciała i ciała poprzez umysł, poprzez użycie oddechu.
-    joga to nie moda, lecz świadomy wybór stylu życia.
-    joga to nie religia, lecz tysiącletnia praktyka, która łączy w sobie bardzo wiele elementów: medytację, wysiłek fizyczny, umiejętność oddychania, filozofię życia, szacunek dla ciała, zdrowia i natury, sposób odżywiania się, szacunek dla innych i dla świata.
-    joga jest Jednością, mającą na celu utrzymanie harmonii oraz równowagi umysłu i ciała. 

Kto może praktykować jogę?

Choć na początku nie wierzyłam w to - odpowiedź brzmi: praktycznie wszyscy. Nie liczy się płeć, wiek, zawód, ciężar ciała, jego giętkość i to czy uprawialiśmy kiedyś jakiś sport. Oczywiście radzę wam zacząć jak najszybciej, zanim wasze ciało stanie się sztywne, stawy będą trzeszczeć, mięśnie całkowicie zwiotczeją i nie będziecie mogli się już schylić by założyć buty.
Joga nie tyle pomaga dbać o szczupłą i zgrabną sylwetkę, co o właściwą postawę - pozwala zachować zdrowy kręgosłup, zdrowe stawy i układ mięśniowy. Reguluje trawienie. Dzięki temu brzuch staje się płaski, plecy wyprostowane i pierś wypięta. Reguluje również poziom naszej energii.

Joga jest najlepszym sprzymierzeńcem w walce ze stresem i depresją oraz bezsennością. Poprawia pamięć. Wzmacnia odporność organizmu. Łagodzi objawy menopauzy i chorób tarczycy. Pozwala zapobiegać wielu chorobom związanym ze złym stylem życia oraz brakiem ruchu fizycznego.

Dzięki specyficznemu oddechowi "ujjayi" (udżiaj), którego uczymy się podczas praktyki jogi, jesteśmy w stanie wreszcie zrozumieć na czym polega prawdziwe, zdrowe oddychanie i dotlenić każdą komórkę naszego ciała. Bez wody możemy przeżyć nawet kilka dni - bez tlenu tracimy przytomność już po 2-3 minutach - pomyślcie więc jak ważne jest dla naszego organizmu poprawne oddychanie i jego nauka.

Zwłaszcza dla osób wykonujących siedzący lub stojący tryb pracy, joga może być bezcennym sposobem na pozostanie przy zdrowiu a nawet na jego odzyskanie. Mnie pomogła walczyć ze stresem, zdobyć większą odporność, rozwiązać dolegliwości z kręgosłupem i ze stawami, budować masę mięśniową, pokonać lęki, oddychać wreszcie poprawnie przez nos, śmiać się, mieć pozytywne nastawienie do ludzi i cieszyć się z życia pomimo wszystko. Myślę, że podałam wystarczająco dużo powodów, aby przekonać was, że niezależnie od wieku, płci i zawodu warto spróbować wejść na drogę jogi.

Choć joga - tym którzy jej nigdy nie praktykowali - kojarzy się na pewno z joginami zdolnymi założyć sobie nogi na głowę stojąc na rękach, zapewniam was, że jest wiele poziomów oraz technik i można zacząć od zupełnie prostych ćwiczeń (zwanych „asanami”). Gdy „asany” są poprawnie wykonywane nie są wcale męczące. W jodze chodzi przede wszystkim o to, by doskonalić własne ciało, które ma przecież wiele ograniczeń. I tego uczą dobrzy nauczyciele, potrafiący poprowadzić nas za rękę, jak dziecko, w pokonywaniu limitów ciała i umysłu.

Jeżeli ktoś by mi powiedział jeszcze dwa lata temu, że w wieku 44 lat po raz pierwszy w życiu stanę na głowie i zawisnę jak nietoperz - odpowiedziałabym mu, że chyba sam upadł na głowę i nieźle się poturbował...

Jogę praktykuje się dla siebie samych, ale i w intencji innych oraz świata. Poprzez doskonalenie własnego małego ego, wpływamy pozytywnie na nasze otoczenie i na społeczeństwo - przekazując harmonię i pokój.
Po każdej praktyce jest w obyczaju podziękować mistrzom i nauczycielom, którzy tę dyscyplinę stworzyli, a później przekazując ją przez tysiąclecia, pozwolili jej dotrwać do naszych czasów i rozwijać się.

Tak więc - Namaste
(także dla moich nauczycieli i tych, którzy pomogli mi wejść na drogę jogi).

Agnieszka Zakrzewicz